Moimi ukochanymi liniami kolejowymi - polskimi zresztą - wybrałam się do Krakowa z założeniem: 2 dni (ok,2 i 3/4) na spełnianie własnych zachcianek przy minimalnym zużyciu energii.
Mission: accomplished.
I tak, owszem, znów będę się zachwycać miejscami i smakami. Zwiedzanie zaplecza handlowo-gastronomicznego to moja ulubiona dziedzina turystyki.
Wrocław ma Wydawnictwo, a Kraków - z właściwą sobie tajemniczą aurą - BONA Książka i kawa . Oczarował mnie wystrój, a wrażenia spotęgowały bibliofilskie cuda nad cudami. (Za pewną purpurową 1500-stronicową "perełką" chodziłam dwa dni,ale o tym innym postem).
Zmysły bawią się w takim miejscu świetnie, a umysł odpoczywa..
Tajemnicą nie jest absolutnie moja słabość do muffinek, która objawiła się piskiem na widok szyldu Cupcake Corner - apetycznego jak cała zawartość witryny wraz z wystrojem. Zaprawdę powiadam - dobry muffin nie jest zły! A kogo mdli na samą myśl o waniliowym kremie może skusi pełnowartościowa muffinka z jajkiem czy inną szynką.
Przyznam, że w planach był jeszcze jeden punkt..maleńki taki..
Dawno, dawno temu przeczytałam o Tubanie. Pewien sprytny Pan stworzył magiczną recepturę płynu do baniek mydlanych, które nie rozpryskiwały w powietrzu,a potrafiły się odbijać niczym piłeczki. Oparł na owym płynie swój biznes i -nie,nie! wcale nie zbańczył! - odniósł sukces.
Trzy mikrosklepy w Krakowie, sklep internetowy z możliwością wypożyczenia "wytwornic baniek mydlanych", a teraz także T-mobile'owe bańki, oto co Tuban osiągnął (jak dotąd). Jako (samozwańcza) ambasadorka baniek musiałam odwiedzić choć jeden sklep (ostatecznie dwa), wzbogacić się o nową buteleczkę i..dać się zamknąć w wielkiej bańce!
Ciąg dalszy nastąpi. W swoim czasie :)
cudowne. bańki, bańki. cudowne. A gdzie, że tak zapytam wywód na temat Kazimierza czy Wawla? :D
OdpowiedzUsuń"Wawla" <3
OdpowiedzUsuńWłaśnie widzę,że zabrakło słonia.
Oj wybacz, ale historcznych wywodów tutaj nie będzie.
Wiem,wiem, jesteś okropnie rozczarowana,ale cóż - mogę tylko prosić o wybaczenie!