środa, 9 października 2013
Skutki uboczne rzeczywistości
Chwilę temu świat mi się skończył, po raz sama nie wiem który (pewnie kolejny parzysty).
Zakończenie cokolwiek koszmarnej baśni znane było już od prologu. An end has a start.*
Zdecydowanie przeceniłam swoje możliwości.
Nasze.
Datę ważności.
Żywność genetycznie modyfikowana, dwudziestopierwszowieczna, a jednak mogła się nadpsuć, podgnić i zestarzeć.
Nie pasjonowała mnie woltyżerka, a mimo to balansuję na koniku (bujanym), stojąc na jednej nodze.
Wszyscy wiemy jak to się skończy.
Tak,wiem. Uprzedzałam. I bruise easily, zawołałam i oddałam skok.
Vogue mówi,że odcień posiniaczonej śliwki jest bardzo in.**
*Tekstami Editors mogłabym teraz wybrukować trzy-czwarte rzeczywistości, tak jestem empatyczna.
** Autentyk. "Bruised plum", not purple.
Etykiety:
An end has a start,
bruised plum,
cheerful depression,
editors,
Kath,
Vogue
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz