czwartek, 16 stycznia 2014
Make it happen
Gdzieś w zakamarkach umysłu formuje się tekst, który uparcie nie chce spłynąć opuszkami palców.
Nie formowałam postanowień (no, ok,oprócz jednego - ani drgnie moja lewa łydka w rytm poleceń Ewy Chodakowskiej), ale zakładałam sobie drobne cele. Przesuwałam granice. Jeszcze kilka kroków, kilka godzin, kilka dni i sukces.
Spojrzysz w lustro i powiesz: wow, byłam grzeczna. Nie zepsułam żadnej rozmowy, nie zamilkłam, nie odwróciłam się plecami.
Ale żebrami już tak.
Nie ma żadnych zmian, ziemia pod stopami też jakoś nie chciała się związać i trwać pode mną, betonowo.
Nadal się boję. Kieszenie mam pełne lęków i kaleczę sobie o nie palce.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Tak, mam podobne postanowienie - nie ćwiczyć z Ewą Chodakowską, która robi jedno, mówi drugie.... Generuje profity na zbytniej ufności większości Polek, które są, niestety, nieświadome świata businessu i nie tylko, dla swojej osoby i swojego męża Greka ...
OdpowiedzUsuń