Wyśniłam sobie sen. Zero dram, schiz, zupełnie nowy wzór.
Pomijam kilka przypadkowych osób, ale skupiłam się na zapamiętaniu tej jednej.
Nie zirytował mnie nawet brak snu od godziny 7:53, doprawdy było ok.
Wobec czego nie dosypiam w dźwiękach Kasabian i chyba wyrabiam sobie nową stałość.
Poprzecinałam sobie palce, mam szramy,ale nie takie męskie, tylko jak po spotkaniu z agresywnym kotem, albo szkłem. Nie lubię blizn i tym podobnych klimatów jeśli nie dodają charyzmy / uroku.
Nadal cieszy mnie słońce, choć bez jakiegoś hurraoptymizmu, za co serdecznie dziękuję bardzo świetnemu koledze.
Poza tym, mam w głowie milion tekstów, kilka obrazów i mało mało czasu. Nie wpisuję się w kalendarz, mylę daty i logistycznie słabnę. Oraz, jestem młoda, nieokrzesana, rzetelna i bezczelna.
Mon Dieu!
HE HE, link do mojego bloga.
OdpowiedzUsuńHE HE, zgiń.
OdpowiedzUsuń