Bo inaczej wspomnienie nie będzie pełnowartościowe.
A nie powstanie nic, nie opiszę nic z Wrocławia. Z planami tak bywa.
A może już nie umiem.
Za mocno stoję na ziemi, zdecydowanie za mocno, by móc się cieszyć.
Dlatego zamiast pełni szczęścia jest szczęście w koralikach, które przyjemnie ciążą w dłoni. Pasują do kieszeni.
Dziękuję. Za Scrabble do 2.00, i lody o północy. Za tosty nad ranem,a przed snem jeszcze. Za drobną blondynkę wiarygodnie grającą barczystego mężczyznę. Za Feist i Lykke Li. Za łamany niemiecki i "Panią Kasię".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz