Mamy jesień. Jesień.
Truizm jakiś,wiem,co 3 blogger wspomina o tym w październikowych postach.
Ale jesień jest jesienią i jesiennie wpływa.
Słodzi rzeczywistość kandyzowanym imbirem i plastrem pomarańczy w herbacie.
Porządkuję zeszyty,kalendarze,notatniki.
Sprzątam.
Dlaczego nie mówi się o "jesiennych porządkach"?
Duchy,wampiry i znicze.
Marznę,bo mogę i chcę, i palić świeczki, i zawijać się w koc.
Nołlajfę w wersji przed erą internetu.
Nie mam dźwięków na dziś. Nie nucę,nie mruczę,nie śpiewam.
Jesień w wydaniu dość klasycznym. Też mam jesienią mam energię do porządkowania otoczenia.
OdpowiedzUsuńŚwiat bez dźwięków jest uboższy. Podsyłam więc coś:
http://www.youtube.com/watch?v=QCbnwi25h8k
Lekki offtop - nie uważasz za ryzykowne podsuwanie nowych brzmień komuś,kogo nie znasz?
OdpowiedzUsuńCo nie zmienia faktu,że łagodne i przyjemne dźwięki podesłałeś,dziękuję.
Ufam swojemu gustowi muzycznemu, ale wcale nie musi się podobać. Lubię ryzykować.
OdpowiedzUsuńnie cierpię jesieni i chyba vice versa. :C Również dołączam do grupy nołlajfowiczów, moje lenistwo decyduje o wszystkim i najchętniej schowałabym się głęboko pod kołdrę. Ech, jesień!
OdpowiedzUsuńAle jesień daje się oswoić,serio serio! Zwłaszcza jeśli przelejesz ją do kubka :)
OdpowiedzUsuńBtw,jak AFF? Wstyd mi,że nie dotarłam na żaden wykład.. :/