Społeczne przyzwolenie na spisywanie myśli, planów, postanowień.
Niezmiennie,dziękuję za ludzi. Proszę, nie zmieniajcie się szybciej ode mnie.
Sobie zamierzam życzyć szczodrze.
Satysfakcjonujących znajomości, nawet ze z góry ustalonym krótkim terminem ważności.
Rozsądnego gospodarowania emocjami.
I uczuciami.
Przeniesienia uwagi na tematy większej wagi.
Soczystych dźwięków.
Bogatych obrazów.
Jadowitych tekstów.
Za krótkich sukienek.
I za długich spódnic.
Miliona gwiazdek.
Przepraszam za wszystkie sytuacje, w których byłam "nie dość...".
Postanowienie mam jedno: świętować godnie 25. urodziny.
sobota, 31 grudnia 2011
poniedziałek, 26 grudnia 2011
niedziela, 25 grudnia 2011
But baby, it's cold outside
Dziękuję za każdą rozpoczętą / zakończoną / podtrzymaną znajomość.
Proszę o odrobinę zdrowego egoizmu.
Życzę poukładania tego wszystkiego, co tworzy zbędny chaos.
wtorek, 20 grudnia 2011
Nie wierzę w życie pozaradiowe
Sprawiłam sobie prezent, z okazji braku okazji. To jeszcze nie jest kupowanie kompulsywne, ale balansuję na granicy.
Otóż, lubię łagodność Marka Niedźwiedzkiego, jego brzmienie i aparycję,a teraz chciałam polubić tekst.
I już. Polubiłam.
Kiedy wracam do listów z dzieciństwa, nachodzi mnie refleksja: ja się przez te 50 lat nie zmieniłem. Całe życie zmieniałem skorupy, dbając jednak o to,by zawsze pozostać w kokonie. Potrzebowałem ludzi, ale zawsze zachowywałem dystans. Najbardziej spełniające relacje to te zbudowane na odległość (...).Lubię moderować, mieć poczucie,że zaraz mogę zniknąć.Lubię być niewidzialny, nieuchwytny. Łatwiej utrafić pluszaka na strzelnicy w lunaparku, niż usłyszeć mój głos w słuchawce telefonu.
sobota, 17 grudnia 2011
Lom.
Chyba nie polubiliśmy się z Panem Analogiem, a przynajmniej sympatią nie obdarzył tego związku lokalny zakład fotograficzny.
Ponieważ daję drugą szansę (i trzecią..) relacjom, na których mi zależy*, proszę oczekiwać kolejnych błysków flesza.
*Jak widać na przykładzie Alergika i Aleksytymika
Etykiety:
action sampler,
aleksytymia,
aleksytymik,
lomografia,
Winnie-the-Pooh
środa, 14 grudnia 2011
Inteligentny chłód
Nie wiem na ile to znaki i sygnały,a na ile moja nadinterpretacja, ale wpadłam na tekst perfekcyjnie dopasowany do obecnej sytuacji.
Aleksytymia.
Gdyby ten termin był choć odrobinę lżejszy w wymowie mógłby zrobić zawrotną karierę.
Jak dysleksja. Albo ADHD.
Emocjonalny analfabetyzm. Podoba mi się to.
Już wydrukowałam w głowie planszę etykietek i przykleiłam odpowiednim postaciom.
Lód bywa piękny,ale okazuję się być beznadziejny w kontakcie z ludzkim ciepłem.
Oczekiwania w żywym organizmie rosną i kaleczą duchowe organy,a lód mrozi.
Nie do końca świadomy sytuacji.
Niczego nie odczuwa. A przynajmniej, nie potrafi tego odpowiednio sklasyfikować.
A Tobie włącza się zbawcza misja świata - chcesz rzucać światło w naciemniejszy kąt i wskazywać drogę. Bo przecież Tobie się uda.
Masochizm w dobrej wierze.
Ignorujesz kolejne porażki bo ta beznamiętna postać bywa intrygująca.
Piekielnie inteligentna.
Owszem, sople lodu bywają zachwycające.
Aleksytymia.
Gdyby ten termin był choć odrobinę lżejszy w wymowie mógłby zrobić zawrotną karierę.
Jak dysleksja. Albo ADHD.
Emocjonalny analfabetyzm. Podoba mi się to.
Już wydrukowałam w głowie planszę etykietek i przykleiłam odpowiednim postaciom.
Lód bywa piękny,ale okazuję się być beznadziejny w kontakcie z ludzkim ciepłem.
Oczekiwania w żywym organizmie rosną i kaleczą duchowe organy,a lód mrozi.
Nie do końca świadomy sytuacji.
Niczego nie odczuwa. A przynajmniej, nie potrafi tego odpowiednio sklasyfikować.
A Tobie włącza się zbawcza misja świata - chcesz rzucać światło w naciemniejszy kąt i wskazywać drogę. Bo przecież Tobie się uda.
Masochizm w dobrej wierze.
Ignorujesz kolejne porażki bo ta beznamiętna postać bywa intrygująca.
Piekielnie inteligentna.
Owszem, sople lodu bywają zachwycające.
niedziela, 11 grudnia 2011
Poranne i nocne zmienianie zdania
Dzisiaj akurat chcę snów.
Szczegółowych, z zapachami i dźwiękiem.
Tego nagrania nie da się zagrać.
To już stwierdzone.
sobota, 10 grudnia 2011
Somewhat uncomfortable
Znów wiercę się, niespokojna sama ze sobą.
Obiecywałam,że będzie inaczej
zgodność
spójność
konsekwencja
Chciałam tylko,by było dobrze
Względnie prosto i czytelnie
Silniej odczuwam braki, ciszę i chłód.
Obiecywałam,że będzie inaczej
zgodność
spójność
konsekwencja
Chciałam tylko,by było dobrze
Względnie prosto i czytelnie
Silniej odczuwam braki, ciszę i chłód.
piątek, 2 grudnia 2011
wtorek, 29 listopada 2011
Spanie jest silnie przereklamowane
Jestem wdzięczna, może nawet bardziej niż wdzięczna za krótszą mękę z zasypianiem.
Ale czy moglibyśmy popracować nad jakością snów,proszę?
Prawdopodobnie, któregoś dnia, nie zdążę się ocknąć na tyle, bo odróżnić senną rzeczywistość od tej chłodnej zewnętrznej i z totalnym brakiem wdzięku zrobię z siebie idiotkę.
Reasumując: może i miło spotykać w snach osoby, które są poza realnym zasięgiem.
Ale jednak kosztuje mnie to zbyt wiele.
Dziękuję za uwagę.
Pozdrawiam serdecznie,
K.
Edit:
Mam nową teorię. Wczoraj podzieliłam się myślą,że odpuszczam i już się nie będę więcej plątać,ni starać.
No i masz. Się przyśnił.
Że niby jestem przekonana?
Ale czy moglibyśmy popracować nad jakością snów,proszę?
Prawdopodobnie, któregoś dnia, nie zdążę się ocknąć na tyle, bo odróżnić senną rzeczywistość od tej chłodnej zewnętrznej i z totalnym brakiem wdzięku zrobię z siebie idiotkę.
Reasumując: może i miło spotykać w snach osoby, które są poza realnym zasięgiem.
Ale jednak kosztuje mnie to zbyt wiele.
Dziękuję za uwagę.
Pozdrawiam serdecznie,
K.
Edit:
Mam nową teorię. Wczoraj podzieliłam się myślą,że odpuszczam i już się nie będę więcej plątać,ni starać.
No i masz. Się przyśnił.
Że niby jestem przekonana?
sobota, 26 listopada 2011
Cień cieniem
Już nie cieszą mnie obojczyki.
Ani chude ramiona,chyba przechodzą jakiś problem nie do przejścia.
A przecież nie wmawiam sobie lepszej wersji siebie,
widzę zdjęcia i reakcje.
To co realnie jest passe cieszy się większą popularnością.
Tej wersji się będę trzymać.
Ani chude ramiona,chyba przechodzą jakiś problem nie do przejścia.
A przecież nie wmawiam sobie lepszej wersji siebie,
widzę zdjęcia i reakcje.
To co realnie jest passe cieszy się większą popularnością.
Tej wersji się będę trzymać.
..and I'm upgraded daily
Nie miałam dziś nawet długopisu w rękach, a muszę wypuścić kilka słów z głowy.
Gdyby tylko istniało medium doskonałe dla tego, co w moich myślach..
pojawiłoby się tu kilka tworów pięknych,a przynajmniej ciekawych.
Podzieliłam swój świat na cztery kratki.
I stepuję.
Mam wrażenie,że coraz częściej mylę kroki, co zwiastuje też za każdym razem fałszywa nuta.
Czuję,że powinnam otworzyć się "nowe" i nawet bardzo chcę,
ale drzwi są tylko na wpół otwarte.
Gdyby tylko istniało medium doskonałe dla tego, co w moich myślach..
pojawiłoby się tu kilka tworów pięknych,a przynajmniej ciekawych.
Podzieliłam swój świat na cztery kratki.
I stepuję.
Mam wrażenie,że coraz częściej mylę kroki, co zwiastuje też za każdym razem fałszywa nuta.
Czuję,że powinnam otworzyć się "nowe" i nawet bardzo chcę,
ale drzwi są tylko na wpół otwarte.
piątek, 25 listopada 2011
czwartek, 24 listopada 2011
poniedziałek, 21 listopada 2011
We're wired
Letters in the kitchen sink
Stars are drowning in my drink
We're wired
I wanna get on fire
I remember what you said
I'm forgetting fun I've had
Now I
Just wanna get on fire
...
We're wired
Or maybe rather weird..
We're wired
Or maybe rather weird..
niedziela, 20 listopada 2011
Nov.
poniedziałek, 14 listopada 2011
Z cyklu:Czy wiesz, że..
..Frank Sinatra popełnił utwór(gwoli ścisłości - zwrotkę)po polsku?
Utwór "Powrót/Ever Homeward" pojawił się w filmie "The Miracle of the Bells" z 1947r.,w którym to Sinatra zagrał polskiego księdza.
Sam film spektakularnego sukcesu nie odniósł jednak piosenka na podstawie słów Kazimierza Lubomirskiego została odnotowana w dorobku Franka. Zachowało się nagranie studyjne z 8.grudnia 1947 r.
Ten sam utwór wykonał w amerykańskiej telewizji, w 1982 r., w programie "Let Poland Be Poland".
Polska zwrotka rozbrzmiewa od 2:00..
niedziela, 13 listopada 2011
Pomyślałam o Tobie,gdy to przeczytałam
Mam dla ciebie
Czajnik
Do parzenia herbaty
Taki zwyczajny
Porcelanowy
W banalne wzory
Ty przecież
Tak lubisz
Jasne i dobre wiersze
Przepić łykiem
Ciemnej herbaty
Gdy przyjdą
Listopady
— Adam Ziemianin "Prezent na jesień"
Miałam obłędnie dobry weeekend.
I jestem (excusez le mot) cholerną szczęściąrą jeśli chodzi o ludzi.
sobota, 5 listopada 2011
It was fear of myself
Zataczam koła.
A raczej kółka,bo powroty następują coraz szybciej,coraz częściej..
And the day is sponsoured by the word...anxiety!
Podskórnie wyczuwam strach,niepokój,zalęknione lęki.
Nie umiem ich nazwać,nie jestem pewna czy chcę..
Paradoksalnie znajomy stan nie ma w sobie niczego oswojonego.
Boję się podawać terminy, ustalać, planować,
przecież i tak w ostatniej sekundzie odwrócę się na pięcie
skulę
i zniknę.
Zamknę oczy, jak maluch wierząc,że mnie nie widzisz.
Nie mów,że to Jesień.
Nie mieszaj jej do tego.
A raczej kółka,bo powroty następują coraz szybciej,coraz częściej..
And the day is sponsoured by the word...anxiety!
Podskórnie wyczuwam strach,niepokój,zalęknione lęki.
Nie umiem ich nazwać,nie jestem pewna czy chcę..
Paradoksalnie znajomy stan nie ma w sobie niczego oswojonego.
Boję się podawać terminy, ustalać, planować,
przecież i tak w ostatniej sekundzie odwrócę się na pięcie
skulę
i zniknę.
Zamknę oczy, jak maluch wierząc,że mnie nie widzisz.
Nie mów,że to Jesień.
Nie mieszaj jej do tego.
czwartek, 3 listopada 2011
Let's get Lomo
poniedziałek, 31 października 2011
Surprisingly good.Or bad.
Luźna,choć nadal damska koszula narzucona na nagą skórę i proste,aż do bólu, spodnie cieszą się większym zainteresowaniem niż misternie zaplanowana wieloelementowa kreacja.
Owszem,jestem zaskoczona.
Trend androgyniczny wysuwa się na prowadzenie,czy co?
Edit: Ale paznokci misternie wymalowanych w Union Jack nikt nie zauważył.
Zatem look a la Dorothy z Czarnoksiężnika z Krainy Oz pokryje się kurzem.
Oh dear.
sobota, 29 października 2011
Picture if you will
Mój aparat umarł. Względnie jest w stanie śpiączki,albo depresji.
Różowy kawałek plastiku,czego mogłam się spodziewać?
Mam go pochować w różowym pudełku?
Zachorowałam na lomograf,ale błąkam się po forach niczym dziecko we mgle i waham niczym wahadło.
Po nocach śni mi się wąski Birex, porzucony po krótkich dziecięcych zabawach, a chwilami w majakach poszukuję rodzinnego Kodaka,który spełniał się analogowo wiele lat.
Posty nie mają mocy sprawczej,przynajmniej nie moje,ale gdyby jakiś analog chciał mi wpaść w ręce..
Różowy kawałek plastiku,czego mogłam się spodziewać?
Mam go pochować w różowym pudełku?
Zachorowałam na lomograf,ale błąkam się po forach niczym dziecko we mgle i waham niczym wahadło.
Po nocach śni mi się wąski Birex, porzucony po krótkich dziecięcych zabawach, a chwilami w majakach poszukuję rodzinnego Kodaka,który spełniał się analogowo wiele lat.
Posty nie mają mocy sprawczej,przynajmniej nie moje,ale gdyby jakiś analog chciał mi wpaść w ręce..
środa, 26 października 2011
Hi,I'm Autumn
Mamy jesień. Jesień.
Truizm jakiś,wiem,co 3 blogger wspomina o tym w październikowych postach.
Ale jesień jest jesienią i jesiennie wpływa.
Słodzi rzeczywistość kandyzowanym imbirem i plastrem pomarańczy w herbacie.
Porządkuję zeszyty,kalendarze,notatniki.
Sprzątam.
Dlaczego nie mówi się o "jesiennych porządkach"?
Duchy,wampiry i znicze.
Marznę,bo mogę i chcę, i palić świeczki, i zawijać się w koc.
Nołlajfę w wersji przed erą internetu.
Nie mam dźwięków na dziś. Nie nucę,nie mruczę,nie śpiewam.
Etykiety:
500 days of summer,
Autumn,
herbata z imbirem i pomarańczą
niedziela, 23 października 2011
Up(to)date
Aktualnie mam w głowie pomysł na 3 posty,względnie 2 i 2/3, w związku z czym nie powstanie żaden.
niedziela, 16 października 2011
O(d)krycia
Stwierdzam (subiektywnie),że jestem samodzielna.
Mam na to nawet niezbity dowód.
...
Sama daję sobie radę z suwakiem przy sukience.
Mam na to nawet niezbity dowód.
...
Sama daję sobie radę z suwakiem przy sukience.
sobota, 15 października 2011
The shelter
Lubię zatracać się w dźwiękach,
odkrywać nowe brzmienia
zanurzać się w nich
i nucić w myślach przed snem.
Każdy nowy utwór, album
nim skradnie serce
wsuwa się pod skórę
dając drogę do ucieczki.
Press ON - i znikam.Oddycham.
Wraca spokój, koncentracja.
Nie rozstaję się ze słuchawkami.
Są częścią podręcznej apteczki.
odkrywać nowe brzmienia
zanurzać się w nich
i nucić w myślach przed snem.
Każdy nowy utwór, album
nim skradnie serce
wsuwa się pod skórę
dając drogę do ucieczki.
Press ON - i znikam.Oddycham.
Wraca spokój, koncentracja.
Nie rozstaję się ze słuchawkami.
Są częścią podręcznej apteczki.
piątek, 14 października 2011
Quiz
Drodzy Czytelnicy-Których-Nie-Mam,
Mam dla Was zagadkę:
- Jak cofnąć proces wmawiania sobie czegoś?
Jest gdzieś taka magiczna funkcja w organizmie? Please press rewind << ?
Zaklęcie chociaż? Może trzeba urok odprawić, splunąć i zaklaskać?
Myśl, którą sama stworzyłam i wyhodowałam urosła mocna i zapuściła korzenie.
Taki baobab się z niej zrobił.
A z baobabami to wiadomo, lekko nie jest, krzyż i trud, niewdzięczna praca.
Wyplenić się to to nie da,życie utruje.
Gdyby ktoś chciał złotą różdżką machnąć i me cierpienie skrócić, byłabym wdzięczna dozgonnie,albo i dłużej.
Mam dla Was zagadkę:
- Jak cofnąć proces wmawiania sobie czegoś?
Jest gdzieś taka magiczna funkcja w organizmie? Please press rewind << ?
Zaklęcie chociaż? Może trzeba urok odprawić, splunąć i zaklaskać?
Myśl, którą sama stworzyłam i wyhodowałam urosła mocna i zapuściła korzenie.
Taki baobab się z niej zrobił.
A z baobabami to wiadomo, lekko nie jest, krzyż i trud, niewdzięczna praca.
Wyplenić się to to nie da,życie utruje.
Gdyby ktoś chciał złotą różdżką machnąć i me cierpienie skrócić, byłabym wdzięczna dozgonnie,albo i dłużej.
wtorek, 20 września 2011
It's gonna be a long-term relationship, Mr. Mayer!
..wspierana przez Patty i Izę <3
I'm sorry,I can't get up today because John told me come back to bed.
I'm sorry,I can't get up today because John told me come back to bed.
Etykiety:
Battle Studies,
Continuum,
Heavier Things,
John mayer,
Where the light is
sobota, 17 września 2011
Najdłuższa podróż z najkrótszych
Doprawdy nie ma się co rozpisywać, wylewać żółci i łzawie zawodzić.
Przecież sama powtarzam: nie przywiązuj się do miejsc, ludzi i pomysłów.
Bo ulegają zmianie.
Ale,żeby po miesiącu przygotować odwołać podróż na 19 godzin przed wylotem?
Zapamiętam,że stoję w rozkroku, każdą stopą w innej łódce,a woda faluje.
A ja staram się utrzymać równowagę za wszelką cenę,bo nie umiem pływać.
Przecież sama powtarzam: nie przywiązuj się do miejsc, ludzi i pomysłów.
Bo ulegają zmianie.
Ale,żeby po miesiącu przygotować odwołać podróż na 19 godzin przed wylotem?
Zapamiętam,że stoję w rozkroku, każdą stopą w innej łódce,a woda faluje.
A ja staram się utrzymać równowagę za wszelką cenę,bo nie umiem pływać.
piątek, 9 września 2011
Let's face the truth!
Moja zabawa w chowanego z rzeczywistością zdała się na nic, więc czas się z nią oswoić.
Jestem poturbowana przez zmiany dotyczące mojej podróży.
Co dotarłam na ostatni stopień przed półpiętrem "Względny spokój" to schody nagle zaczynały się sypać.
Albo piętrzyć.
Sama nie wiem co bardziej obrazowe.
W tej chwili skupiam się na tym, że zatrzymam się w luksusowym hotelu i że jest szansa na spotkanie znajomej twarzy, a nawet dwóch.
A rozbiła mnie drobny mak jakże światowa sieć T-mobile informując jak poniżej:
Przecież wybrałam Południową, nie Północną! >.<
Jestem poturbowana przez zmiany dotyczące mojej podróży.
Co dotarłam na ostatni stopień przed półpiętrem "Względny spokój" to schody nagle zaczynały się sypać.
Albo piętrzyć.
Sama nie wiem co bardziej obrazowe.
W tej chwili skupiam się na tym, że zatrzymam się w luksusowym hotelu i że jest szansa na spotkanie znajomej twarzy, a nawet dwóch.
A rozbiła mnie drobny mak jakże światowa sieć T-mobile informując jak poniżej:
Przecież wybrałam Południową, nie Północną! >.<
Etykiety:
Korea Południowa,
Seoul,
Shilla Hotel,
T-mobile roaming Korea
piątek, 2 września 2011
Zaprojektowane.
Tekst tworzę w głowie i układam pod nim zdjęcia. Potem snapshot, co by utrwalić wszystko w pamięci. Wyryć w tyle czaszki, wykroić i wpuścić w hipertekst, niech żyje.
Bo inaczej wspomnienie nie będzie pełnowartościowe.
A nie powstanie nic, nie opiszę nic z Wrocławia. Z planami tak bywa.
A może już nie umiem.
Za mocno stoję na ziemi, zdecydowanie za mocno, by móc się cieszyć.
Dlatego zamiast pełni szczęścia jest szczęście w koralikach, które przyjemnie ciążą w dłoni. Pasują do kieszeni.
Dziękuję. Za Scrabble do 2.00, i lody o północy. Za tosty nad ranem,a przed snem jeszcze. Za drobną blondynkę wiarygodnie grającą barczystego mężczyznę. Za Feist i Lykke Li. Za łamany niemiecki i "Panią Kasię".
Bo inaczej wspomnienie nie będzie pełnowartościowe.
A nie powstanie nic, nie opiszę nic z Wrocławia. Z planami tak bywa.
A może już nie umiem.
Za mocno stoję na ziemi, zdecydowanie za mocno, by móc się cieszyć.
Dlatego zamiast pełni szczęścia jest szczęście w koralikach, które przyjemnie ciążą w dłoni. Pasują do kieszeni.
Dziękuję. Za Scrabble do 2.00, i lody o północy. Za tosty nad ranem,a przed snem jeszcze. Za drobną blondynkę wiarygodnie grającą barczystego mężczyznę. Za Feist i Lykke Li. Za łamany niemiecki i "Panią Kasię".
poniedziałek, 29 sierpnia 2011
Girls and boys
Wymiana wiadomości z moją siostrą:
K.: Alex w "The Universal" jest piękny.
I.: (...) a Alex jest cokolwiek biszny
K.: Cokolwiek poproszę obu panów na ul. M. ^^
I.: Myślę,że po ilości przesyłek do Ciebie listowego już nic nie zdziwi.
So-damn-true!
Ale proszę się nie dziwić - w końcu o Alexie James'ie i Damonie Alabarn'ie mowa:
K.: Alex w "The Universal" jest piękny.
I.: (...) a Alex jest cokolwiek biszny
K.: Cokolwiek poproszę obu panów na ul. M. ^^
I.: Myślę,że po ilości przesyłek do Ciebie listowego już nic nie zdziwi.
So-damn-true!
Ale proszę się nie dziwić - w końcu o Alexie James'ie i Damonie Alabarn'ie mowa:
"The Universal", 1995
Glastonbury, 2009
Etykiety:
Alex James,
Blur,
Blur Girls and boys,
Blur The Universal,
Damon Albarn,
Gorillaz
czwartek, 25 sierpnia 2011
June ~ Julia
Doprawdy nie wiem jak to możliwe, ale nie wspomniałam jeszcze słowem o Julii Marcell? Weirdo, weirdo..
W każdym razie kolejnym "światełkiem w tunelu" jest koncert Julii w Bluenocie,
8.października. Absolutnie nie mogę się doczekać nowego materiału.
Uwielbiam ją i jej zespół w wersji live, zwłaszcza po ostatnich koncertach.
Ewoluowała z dziewczynki od skrzypiec i pianina, jaką poznałam 4 lata temu i teraz uwielbiam ją za nowoczesne brzmienia, charyzmę oraz nowy image.
Zmianie nie uległa jej muzykalność, świetne teksty i to.."coś",czego nie potrafię ubrać w słowa.
Dzięki niej poznałam Reginę Spektor, a to też jest sporym plusem.
Z przyjemnością oglądam zdjęcia z tegorocznego Haldernpop festival, na którym Julia i zespół wystąpili z materiałem z nadchodzącego albumu "June". Patent z paskiem z kolorowych wstążeczek uważam za absolutnie genialny.
Zdjęcia udostępnił Oliver Peel Thank you so much!
W każdym razie kolejnym "światełkiem w tunelu" jest koncert Julii w Bluenocie,
8.października. Absolutnie nie mogę się doczekać nowego materiału.
Uwielbiam ją i jej zespół w wersji live, zwłaszcza po ostatnich koncertach.
Ewoluowała z dziewczynki od skrzypiec i pianina, jaką poznałam 4 lata temu i teraz uwielbiam ją za nowoczesne brzmienia, charyzmę oraz nowy image.
Zmianie nie uległa jej muzykalność, świetne teksty i to.."coś",czego nie potrafię ubrać w słowa.
Dzięki niej poznałam Reginę Spektor, a to też jest sporym plusem.
Z przyjemnością oglądam zdjęcia z tegorocznego Haldernpop festival, na którym Julia i zespół wystąpili z materiałem z nadchodzącego albumu "June". Patent z paskiem z kolorowych wstążeczek uważam za absolutnie genialny.
Zdjęcia udostępnił Oliver Peel Thank you so much!
Etykiety:
Bluenote Poznań,
Haldernpop,
Julia Marcell,
June,
Oliver Peel,
Regina Spektor
wtorek, 23 sierpnia 2011
Keep calm
Czuję, że jeśli przed trzydziestką nie zejdę na zawał serca to na nerwicę natręctw lub inne wrzody żołądka na pewno.
Dlatego też jak najszybciej powinnam zamienić się w mistrzynię zen, zna ktoś magiczne zaklęcie? Jakiś przewodnik duchowy szuka może podopiecznych?
Koncentruję swoje myśli na weekendzie, wizualizuję już sobie stolik i kawę w Wydawnictwie, które zaskoczy mnie z pewnością dobrym brzmieniem.
W dzieciństwie wierzyłam, że gdy zakryję sobie oczy to nikt nie będzie mnie widział.
(Prawdopodobnie już wtedy opowiadałam się za równouprawnieniem - ja nie widzę Ciebie to Ty nie możesz widzieć mnie). Próbuję przełożyć to dorosłe życie ignorując tematy, które mnie niepokoją.
Nie widzę, nie słyszę, nie mówię, tak właściwie to mnie tu wcale nie ma.
(Jest tylko hologram, jak na pierwszych koncertach Gorillaz).
W tym momencie powinnam poczęstować wszystkich przyjemny dźwiękami.
Ależ proszę, proszę bardzo:
Dlatego też jak najszybciej powinnam zamienić się w mistrzynię zen, zna ktoś magiczne zaklęcie? Jakiś przewodnik duchowy szuka może podopiecznych?
Koncentruję swoje myśli na weekendzie, wizualizuję już sobie stolik i kawę w Wydawnictwie, które zaskoczy mnie z pewnością dobrym brzmieniem.
W dzieciństwie wierzyłam, że gdy zakryję sobie oczy to nikt nie będzie mnie widział.
(Prawdopodobnie już wtedy opowiadałam się za równouprawnieniem - ja nie widzę Ciebie to Ty nie możesz widzieć mnie). Próbuję przełożyć to dorosłe życie ignorując tematy, które mnie niepokoją.
Nie widzę, nie słyszę, nie mówię, tak właściwie to mnie tu wcale nie ma.
(Jest tylko hologram, jak na pierwszych koncertach Gorillaz).
W tym momencie powinnam poczęstować wszystkich przyjemny dźwiękami.
Ależ proszę, proszę bardzo:
Etykiety:
Gorillaz,
mistrzyni zen,
The White Stripes,
You're pretty good looking
poniedziałek, 22 sierpnia 2011
Just keep me where the light is
Weekend apatyczny, "spędzony" z Johnem M. zakończył się słonecznym poniedziałkiem i dobrą wiadomością.
Po pierwsze - wolny piątek, który pozwoli mi wybrać się do Wrocławia.
I gdyby tego było mało - weekend z Patty i Mają Allure!
Ale wisienką na torcie została przesyłka z Podlasia słodko-podręczna i po prostu piękna!
Dziękuję!
piątek, 19 sierpnia 2011
What I like about you
Absolutnie uwielbiam zdolność mojej siostry do zarażania mnie dźwiękami - wyjątkowo godnymi dźwiękami.
Tym razem Sir Damon Albarn i utwór z jego opery "Dr.Dee":
* offtop: Jak można wyglądać tak absolutnie dobrze w wieku 43 lat?
Tym razem Sir Damon Albarn i utwór z jego opery "Dr.Dee":
* offtop: Jak można wyglądać tak absolutnie dobrze w wieku 43 lat?
czwartek, 4 sierpnia 2011
Porozmawiajmy o głupocie
"Głupia jesteś!" - usłyszałam dziś kilkakrotnie. I histeria przerodziła się w zbuntowaną złość.
Bo od kiedy to mainstream jest poważany? Muszę być taka jak wszyscy? A nie muszę!
[Tu, spodziewane, poparcie ze strony widowni]
Wcale a wcale nie muszę chcieć lecieć na drugi koniec świata, kiedy to samego latania się boję, a co dopiero azjatyckiego klimatu, kuchni i generalnie wszystkiego co nieoswojone.
[Publiczność się waha co do swoich odczuć..]
Otwieram nowy numer "Zwierciadła", w oczy rzuca się cytat z Marka Twaina:
Za dwadzieścia lat będziesz bardziej żałował tego, czego nie zrobiłeś, niż tego, co zrobiłeś.
Ale,że co? Że praca magisterska musi "się" napisać i "się" obronić?
Ależ dziewczyno, tu chodzi o Twoją karierę!
[Jęk zawodu ze strony widowni, którą zdążyła wycofać głosy poparcia wobec bohaterki monodramu. Kurtyna opada.
Z hukiem.]
Bo od kiedy to mainstream jest poważany? Muszę być taka jak wszyscy? A nie muszę!
[Tu, spodziewane, poparcie ze strony widowni]
Wcale a wcale nie muszę chcieć lecieć na drugi koniec świata, kiedy to samego latania się boję, a co dopiero azjatyckiego klimatu, kuchni i generalnie wszystkiego co nieoswojone.
[Publiczność się waha co do swoich odczuć..]
Otwieram nowy numer "Zwierciadła", w oczy rzuca się cytat z Marka Twaina:
Za dwadzieścia lat będziesz bardziej żałował tego, czego nie zrobiłeś, niż tego, co zrobiłeś.
Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań.No to co, za miesiąc Seul.
Złap w żagle pomyślne wiatry.
Podróżuj (sic!), śnij, odkrywaj.
Ale,że co? Że praca magisterska musi "się" napisać i "się" obronić?
Ależ dziewczyno, tu chodzi o Twoją karierę!
[Jęk zawodu ze strony widowni, którą zdążyła wycofać głosy poparcia wobec bohaterki monodramu. Kurtyna opada.
Z hukiem.]
środa, 3 sierpnia 2011
Guess what!
Je suis déjà partie
Niedopatrzenie z mojej strony ogromne - jak mogłam nie zauważyć tego nagrania wcześniej?
Etykiety:
Francophonie 2011,
Klub Eter,
Nouvelle Vague,
Wrocław
niedziela, 31 lipca 2011
Get skinny or die
Rozważam zamówienie koszulki z napisem "I used to be skinny. I really did".
Obok mnie leżą jeansy w rozmiarze 34 i jawnie ze mnie drwią.
Gdyby mogły, spojrzałyby na mnie pełnym politowania wzrokiem.
Etykiety:
get skinny or die,
i used to be skinny,
skinny equals beauty
piątek, 29 lipca 2011
czwartek, 28 lipca 2011
I told you
Nie chciałam pisać o Amy, bo teraz piszą o niej "wszyscy".
Ale właściwie..dlaczego nie miałabym tego robić?
Przecież też zanurzyłam się w jej twórczości, na całkiem długi czas, która efektem domina doprowadziła do innych dźwięków.
I dziś, może ckliwie symbolicznie, noszę pamiątkę z tamtego czasu - koszulkę z jej portretem.
W ostatnim wydaniu "Wysokich Obcasów" w ramach cyklu porównującego różne, choć podobne, oblicza muzyki zestawiono Amy z Billie Holiday. Autorka wspomina instalację Marco Perego zatytułowaną "The only good rockstar is a dead rockstar", którą wzbudzał kontrowersje w 2008 roku, a tekst puentuje słowami "Winehouse, duchowa wnuczka Lady Day, wciąż żyje".
Tekst ukazał się w sobotę, 23. lipca.
W dniu, w którym znaleziono Amy martwą.
Uważam,że to strasznie przykre, że ze wszystkich gwiazd "na krawędzi" to właśnie ona nie dostała dosyć wsparcia, by zwalczyć własne demony.
środa, 27 lipca 2011
Różne ładne rzeczy
Słoń (a właściwie słonica) zdobiąca tytuł poprzedniego posta nie zagościła już pod nim, co niniejszym nadrabiam:
Parafrazując kinowy klasyk: "słoń czyj jest każdy widzi",ale gdyby ktoś udawał,że jednak nie to jest to dzieło The One and Only Mai Allure
Wysyp zdjęć różnych, wciąż krakowskich, mi się zamarzył,ot co.
I teraz zagwozdka: jakim hasłem promuje się Kraków?
Czy może miasto zna swoją wartość na tyle, że nie musi udawać centrum Know-how* czy innego "meeting place"?
Parafrazując kinowy klasyk: "słoń czyj jest każdy widzi",ale gdyby ktoś udawał,że jednak nie to jest to dzieło The One and Only Mai Allure
Wysyp zdjęć różnych, wciąż krakowskich, mi się zamarzył,ot co.
Krakowskie Coffee Heaven
Cafe Botanica, ul. Bracka 9
"Anielska" Cukiernia Starowicz, ul. Stradom 7
I teraz zagwozdka: jakim hasłem promuje się Kraków?
Czy może miasto zna swoją wartość na tyle, że nie musi udawać centrum Know-how* czy innego "meeting place"?
wtorek, 26 lipca 2011
Zakochani widzą słonie
Wyrwać z tygodnia dzień lub dwa, a siebie z korporacyjnej rutyny to przyjemność,którą sobie zafundowałam kilka dni temu.
Moimi ukochanymi liniami kolejowymi - polskimi zresztą - wybrałam się do Krakowa z założeniem: 2 dni (ok,2 i 3/4) na spełnianie własnych zachcianek przy minimalnym zużyciu energii.
Mission: accomplished.
I tak, owszem, znów będę się zachwycać miejscami i smakami. Zwiedzanie zaplecza handlowo-gastronomicznego to moja ulubiona dziedzina turystyki.
Wrocław ma Wydawnictwo, a Kraków - z właściwą sobie tajemniczą aurą - BONA Książka i kawa . Oczarował mnie wystrój, a wrażenia spotęgowały bibliofilskie cuda nad cudami. (Za pewną purpurową 1500-stronicową "perełką" chodziłam dwa dni,ale o tym innym postem).
Zmysły bawią się w takim miejscu świetnie, a umysł odpoczywa..
Tajemnicą nie jest absolutnie moja słabość do muffinek, która objawiła się piskiem na widok szyldu Cupcake Corner - apetycznego jak cała zawartość witryny wraz z wystrojem. Zaprawdę powiadam - dobry muffin nie jest zły! A kogo mdli na samą myśl o waniliowym kremie może skusi pełnowartościowa muffinka z jajkiem czy inną szynką.
Przyznam, że w planach był jeszcze jeden punkt..maleńki taki..
Dawno, dawno temu przeczytałam o Tubanie. Pewien sprytny Pan stworzył magiczną recepturę płynu do baniek mydlanych, które nie rozpryskiwały w powietrzu,a potrafiły się odbijać niczym piłeczki. Oparł na owym płynie swój biznes i -nie,nie! wcale nie zbańczył! - odniósł sukces.
Trzy mikrosklepy w Krakowie, sklep internetowy z możliwością wypożyczenia "wytwornic baniek mydlanych", a teraz także T-mobile'owe bańki, oto co Tuban osiągnął (jak dotąd). Jako (samozwańcza) ambasadorka baniek musiałam odwiedzić choć jeden sklep (ostatecznie dwa), wzbogacić się o nową buteleczkę i..dać się zamknąć w wielkiej bańce!
Ciąg dalszy nastąpi. W swoim czasie :)
Moimi ukochanymi liniami kolejowymi - polskimi zresztą - wybrałam się do Krakowa z założeniem: 2 dni (ok,2 i 3/4) na spełnianie własnych zachcianek przy minimalnym zużyciu energii.
Mission: accomplished.
I tak, owszem, znów będę się zachwycać miejscami i smakami. Zwiedzanie zaplecza handlowo-gastronomicznego to moja ulubiona dziedzina turystyki.
Wrocław ma Wydawnictwo, a Kraków - z właściwą sobie tajemniczą aurą - BONA Książka i kawa . Oczarował mnie wystrój, a wrażenia spotęgowały bibliofilskie cuda nad cudami. (Za pewną purpurową 1500-stronicową "perełką" chodziłam dwa dni,ale o tym innym postem).
Zmysły bawią się w takim miejscu świetnie, a umysł odpoczywa..
Tajemnicą nie jest absolutnie moja słabość do muffinek, która objawiła się piskiem na widok szyldu Cupcake Corner - apetycznego jak cała zawartość witryny wraz z wystrojem. Zaprawdę powiadam - dobry muffin nie jest zły! A kogo mdli na samą myśl o waniliowym kremie może skusi pełnowartościowa muffinka z jajkiem czy inną szynką.
Przyznam, że w planach był jeszcze jeden punkt..maleńki taki..
Dawno, dawno temu przeczytałam o Tubanie. Pewien sprytny Pan stworzył magiczną recepturę płynu do baniek mydlanych, które nie rozpryskiwały w powietrzu,a potrafiły się odbijać niczym piłeczki. Oparł na owym płynie swój biznes i -nie,nie! wcale nie zbańczył! - odniósł sukces.
Trzy mikrosklepy w Krakowie, sklep internetowy z możliwością wypożyczenia "wytwornic baniek mydlanych", a teraz także T-mobile'owe bańki, oto co Tuban osiągnął (jak dotąd). Jako (samozwańcza) ambasadorka baniek musiałam odwiedzić choć jeden sklep (ostatecznie dwa), wzbogacić się o nową buteleczkę i..dać się zamknąć w wielkiej bańce!
Ciąg dalszy nastąpi. W swoim czasie :)
Etykiety:
bańki mydlane,
Bona Książka i Kawa,
Cupcake Corner,
Kraków,
muffin,
Tuban,
Wydawnictwo Wrocław
Subskrybuj:
Posty (Atom)