Pragnę nadmienić, że sentymentalna i ckliwa ze mnie bestia.
Post się kroi,ale narzędzie stępione, więc znów się wyślizgnę obrazem.
Plus, bonus - pewien portal udający magazyn, wzgardził wywiadem z Renatą Przemyk. Bez słowa.
W takim razie teraz i ja pogardzam, chociaż chciałam się wysławiać z szacunkiem.
Krążą pogłoski, że nie piszę. Sprawdzam - prawda.
Uprawiam myślenie tumblrowe.
Pisać mogłabym tylko o tym,że nic się nie zmienia. Minęły 2 miesiące (plus cztery dni), a ja, poza okazjonalnymi wycieczkami na trzy kroki na południowy wschód, stoję w miejscu.
Wstyd nie robić postępów. Gdzie ambicje, self-development?
Jeszcze jedno pytanie: nie przeszło Ci..?? a zacznę krzyczeć i wydrapywać oczy.
Dotąd wydawało mi się niemożliwe poddać się czemuś tak bardzo, ulec tak głęboko.
Ale cóż, popijam mieszankę mięty z melisą cytrynową, najprawdziwszymi ziołami z ogródka i gryzę się w język.
Jutro znów zbroja, zaciskanie palców i przemykanie bezszelestnie innymi drogami.