sobota, 31 grudnia 2011

Hey you, two thousand..something

Społeczne przyzwolenie na spisywanie myśli, planów, postanowień.



Niezmiennie,dziękuję za ludzi. Proszę, nie zmieniajcie się szybciej ode mnie.
Sobie zamierzam życzyć szczodrze.
Satysfakcjonujących znajomości, nawet ze z góry ustalonym krótkim terminem ważności.
Rozsądnego gospodarowania emocjami.
I uczuciami.
Przeniesienia uwagi na tematy większej wagi.
Soczystych dźwięków.
Bogatych obrazów.
Jadowitych tekstów.
Za krótkich sukienek.
I za długich spódnic.
Miliona gwiazdek.

Przepraszam za wszystkie sytuacje, w których byłam "nie dość...".

Postanowienie mam jedno: świętować godnie 25. urodziny.

niedziela, 25 grudnia 2011

But baby, it's cold outside



Dziękuję za każdą rozpoczętą / zakończoną / podtrzymaną znajomość.
Proszę o odrobinę zdrowego egoizmu.
Życzę poukładania tego wszystkiego, co tworzy zbędny chaos.










wtorek, 20 grudnia 2011

Nie wierzę w życie pozaradiowe

Sprawiłam sobie prezent, z okazji braku okazji. To jeszcze nie jest kupowanie kompulsywne, ale balansuję na granicy.

Otóż, lubię łagodność Marka Niedźwiedzkiego, jego brzmienie i aparycję,a teraz chciałam polubić tekst.

I już. Polubiłam.

Kiedy wracam do listów z dzieciństwa, nachodzi mnie refleksja: ja się przez te 50 lat nie zmieniłem. Całe życie zmieniałem skorupy, dbając jednak o to,by zawsze pozostać w kokonie. Potrzebowałem ludzi, ale zawsze zachowywałem dystans. Najbardziej spełniające relacje to te zbudowane na odległość (...).
Lubię moderować, mieć poczucie,że zaraz mogę zniknąć.
Lubię być niewidzialny, nieuchwytny. Łatwiej utrafić pluszaka na strzelnicy w lunaparku, niż usłyszeć mój głos w słuchawce telefonu.


sobota, 17 grudnia 2011

Lom.

Chyba nie polubiliśmy się z Panem Analogiem, a przynajmniej sympatią nie obdarzył tego związku lokalny zakład fotograficzny.

Ponieważ daję drugą szansę (i trzecią..) relacjom, na których mi zależy*, proszę oczekiwać kolejnych błysków flesza.




*Jak widać na przykładzie Alergika i Aleksytymika

środa, 14 grudnia 2011

Inteligentny chłód

Nie wiem na ile to znaki i sygnały,a na ile moja nadinterpretacja, ale wpadłam na tekst perfekcyjnie dopasowany do obecnej sytuacji.


Aleksytymia.
Gdyby ten termin był choć odrobinę lżejszy w wymowie mógłby zrobić zawrotną karierę.
Jak dysleksja. Albo ADHD.


Emocjonalny analfabetyzm. Podoba mi się to.
Już wydrukowałam w głowie planszę etykietek i przykleiłam odpowiednim postaciom.
Lód bywa piękny,ale okazuję się być beznadziejny w kontakcie z ludzkim ciepłem.
Oczekiwania w żywym organizmie rosną i kaleczą duchowe organy,a lód mrozi.
Nie do końca świadomy sytuacji.


Niczego nie odczuwa. A przynajmniej, nie potrafi tego odpowiednio sklasyfikować.
A Tobie włącza się zbawcza misja świata - chcesz rzucać światło w naciemniejszy kąt i wskazywać drogę. Bo przecież Tobie się uda.
Masochizm w dobrej wierze.
Ignorujesz kolejne porażki bo ta beznamiętna postać bywa intrygująca.
Piekielnie inteligentna.


Owszem, sople lodu bywają zachwycające.

niedziela, 11 grudnia 2011

Poranne i nocne zmienianie zdania



Dzisiaj akurat chcę snów.
Szczegółowych, z zapachami i dźwiękiem.

Tego nagrania nie da się zagrać.
To już stwierdzone.


sobota, 10 grudnia 2011

Somewhat uncomfortable

Znów wiercę się, niespokojna sama ze sobą.
Obiecywałam,że będzie inaczej
zgodność
spójność
konsekwencja

Chciałam tylko,by było dobrze
Względnie prosto i czytelnie

Silniej odczuwam braki, ciszę i chłód.

piątek, 2 grudnia 2011

wtorek, 29 listopada 2011

Spanie jest silnie przereklamowane

Jestem wdzięczna, może nawet bardziej niż wdzięczna za krótszą mękę z zasypianiem.
Ale czy moglibyśmy popracować nad jakością snów,proszę?
Prawdopodobnie, któregoś dnia, nie zdążę się ocknąć na tyle, bo odróżnić senną rzeczywistość od tej chłodnej zewnętrznej i z totalnym brakiem wdzięku zrobię z siebie idiotkę.
Reasumując: może i miło spotykać w snach osoby, które są poza realnym zasięgiem.
Ale jednak kosztuje mnie to zbyt wiele.

Dziękuję za uwagę.
Pozdrawiam serdecznie,
K.

Edit:
Mam nową teorię. Wczoraj podzieliłam się myślą,że odpuszczam i już się nie będę więcej plątać,ni starać.
No i masz. Się przyśnił.
Że niby jestem przekonana?

sobota, 26 listopada 2011

Cień cieniem

Już nie cieszą mnie obojczyki.
Ani chude ramiona,chyba przechodzą jakiś problem nie do przejścia.

A przecież nie wmawiam sobie lepszej wersji siebie,
widzę zdjęcia i reakcje.
To co realnie jest passe cieszy się większą popularnością.

Tej wersji się będę trzymać.


..and I'm upgraded daily




Nie miałam dziś nawet długopisu w rękach, a muszę wypuścić kilka słów z głowy.
Gdyby tylko istniało medium doskonałe dla tego, co w moich myślach..
pojawiłoby się tu kilka tworów pięknych,a przynajmniej ciekawych.

Podzieliłam swój świat na cztery kratki.
I stepuję.
Mam wrażenie,że coraz częściej mylę kroki, co zwiastuje też za każdym razem fałszywa nuta.

Czuję,że powinnam otworzyć się "nowe" i nawet bardzo chcę,
ale drzwi są tylko na wpół otwarte.
To silniejsze ode mnie.

I'm hooked into machine,
Hooked into Machine



piątek, 25 listopada 2011

As simple as it is.



Oddam się za (urodny) kubek (dobrej) herbaty.







czwartek, 24 listopada 2011

Oh,I'm not sorry

The Pigeon Detectives w Poznaniu:




Me likes, me likes.

poniedziałek, 21 listopada 2011

We're wired





Letters in the kitchen sink
Stars are drowning in my drink
We're wired
I wanna get on fire

I remember what you said
I'm forgetting fun I've had
Now I
Just wanna get on fire



...
We're wired
Or maybe rather weird..

niedziela, 20 listopada 2011

Nov.








Jestem głodna dźwięków i brzmień
a zmarznięte palce nie pozwalają pisać.

Emocje mi się nie wychładzają,niestety,
Zdają się jedynie hibernować.
W cyklach siedmiosekundowych.


poniedziałek, 14 listopada 2011

Z cyklu:Czy wiesz, że..




..Frank Sinatra popełnił utwór(gwoli ścisłości - zwrotkę)po polsku?

Utwór "Powrót/Ever Homeward" pojawił się w filmie "The Miracle of the Bells" z 1947r.,w którym to Sinatra zagrał polskiego księdza.
Sam film spektakularnego sukcesu nie odniósł jednak piosenka na podstawie słów Kazimierza Lubomirskiego została odnotowana w dorobku Franka. Zachowało się nagranie studyjne z 8.grudnia 1947 r.
Ten sam utwór wykonał w amerykańskiej telewizji, w 1982 r., w programie "Let Poland Be Poland".

Polska zwrotka rozbrzmiewa od 2:00..




niedziela, 13 listopada 2011

Pomyślałam o Tobie,gdy to przeczytałam




Mam dla ciebie
Czajnik
Do parzenia herbaty
Taki zwyczajny
Porcelanowy
W banalne wzory
Ty przecież
Tak lubisz
Jasne i dobre wiersze
Przepić łykiem
Ciemnej herbaty
Gdy przyjdą
Listopady

— Adam Ziemianin "Prezent na jesień"


Miałam obłędnie dobry weeekend.
I jestem (excusez le mot) cholerną szczęściąrą jeśli chodzi o ludzi.



sobota, 5 listopada 2011

It was fear of myself

Zataczam koła.
A raczej kółka,bo powroty następują coraz szybciej,coraz częściej..



And the day is sponsoured by the word...anxiety!

Podskórnie wyczuwam strach,niepokój,zalęknione lęki.
Nie umiem ich nazwać,nie jestem pewna czy chcę..
Paradoksalnie znajomy stan nie ma w sobie niczego oswojonego.

Boję się podawać terminy, ustalać, planować,
przecież i tak w ostatniej sekundzie odwrócę się na pięcie
skulę
i zniknę.

Zamknę oczy, jak maluch wierząc,że mnie nie widzisz.

Nie mów,że to Jesień.
Nie mieszaj jej do tego.


czwartek, 3 listopada 2011

Let's get Lomo






Here it comes~

Przepraszam,ale postanowiłam uznać dzisiejszy dzień za dobry
oraz!
dostałam Actionsamplera co tylko utrzymuje mnie w stanie ogólnej zwyczajnej radości.
(Ok,szczerze mówiąc to w stanie godnym 'blaszującej' chibi anime girl).

Let's get analogue, darlings!


poniedziałek, 31 października 2011

It's all about The Smiths again







Surprisingly good.Or bad.




Luźna,choć nadal damska koszula narzucona na nagą skórę i proste,aż do bólu, spodnie cieszą się większym zainteresowaniem niż misternie zaplanowana wieloelementowa kreacja.

Owszem,jestem zaskoczona.
Trend androgyniczny wysuwa się na prowadzenie,czy co?



Edit: Ale paznokci misternie wymalowanych w Union Jack nikt nie zauważył.


Zatem look a la Dorothy z Czarnoksiężnika z Krainy Oz pokryje się kurzem.
Oh dear.

sobota, 29 października 2011

Picture if you will

Mój aparat umarł. Względnie jest w stanie śpiączki,albo depresji.
Różowy kawałek plastiku,czego mogłam się spodziewać?
Mam go pochować w różowym pudełku?

Zachorowałam na lomograf,ale błąkam się po forach niczym dziecko we mgle i waham niczym wahadło.
Po nocach śni mi się wąski Birex, porzucony po krótkich dziecięcych zabawach, a chwilami w majakach poszukuję rodzinnego Kodaka,który spełniał się analogowo wiele lat.

Posty nie mają mocy sprawczej,przynajmniej nie moje,ale gdyby jakiś analog chciał mi wpaść w ręce..

The Future is Analog


środa, 26 października 2011

Hi,I'm Autumn




Mamy jesień. Jesień.
Truizm jakiś,wiem,co 3 blogger wspomina o tym w październikowych postach.

Ale jesień jest jesienią i jesiennie wpływa.
Słodzi rzeczywistość kandyzowanym imbirem i plastrem pomarańczy w herbacie.

Porządkuję zeszyty,kalendarze,notatniki.
Sprzątam.
Dlaczego nie mówi się o "jesiennych porządkach"?
Duchy,wampiry i znicze.

Marznę,bo mogę i chcę, i palić świeczki, i zawijać się w koc.
Nołlajfę w wersji przed erą internetu.

Nie mam dźwięków na dziś. Nie nucę,nie mruczę,nie śpiewam.



niedziela, 23 października 2011

Up(to)date




Aktualnie mam w głowie pomysł na 3 posty,względnie 2 i 2/3, w związku z czym nie powstanie żaden.



niedziela, 16 października 2011

O(d)krycia

Stwierdzam (subiektywnie),że jestem samodzielna.

Mam na to nawet niezbity dowód.

...

Sama daję sobie radę z suwakiem przy sukience.


sobota, 15 października 2011

The shelter

Lubię zatracać się w dźwiękach,
odkrywać nowe brzmienia
zanurzać się w nich
i nucić w myślach przed snem.

Każdy nowy utwór, album
nim skradnie serce
wsuwa się pod skórę
dając drogę do ucieczki.

Press ON - i znikam.Oddycham.
Wraca spokój, koncentracja.

Nie rozstaję się ze słuchawkami.
Są częścią podręcznej apteczki.




piątek, 14 października 2011

Quiz

Drodzy Czytelnicy-Których-Nie-Mam,

Mam dla Was zagadkę:

- Jak cofnąć proces wmawiania sobie czegoś?

Jest gdzieś taka magiczna funkcja w organizmie? Please press rewind << ?
Zaklęcie chociaż? Może trzeba urok odprawić, splunąć i zaklaskać?

Myśl, którą sama stworzyłam i wyhodowałam urosła mocna i zapuściła korzenie.
Taki baobab się z niej zrobił.
A z baobabami to wiadomo, lekko nie jest, krzyż i trud, niewdzięczna praca.
Wyplenić się to to nie da,życie utruje.

Gdyby ktoś chciał złotą różdżką machnąć i me cierpienie skrócić, byłabym wdzięczna dozgonnie,albo i dłużej.




wtorek, 20 września 2011

It's gonna be a long-term relationship, Mr. Mayer!

..wspierana przez Patty i Izę <3



I'm sorry,I can't get up today because John told me come back to bed.


sobota, 17 września 2011

Najdłuższa podróż z najkrótszych

Doprawdy nie ma się co rozpisywać, wylewać żółci i łzawie zawodzić.
Przecież sama powtarzam: nie przywiązuj się do miejsc, ludzi i pomysłów.
Bo ulegają zmianie.

Ale,żeby po miesiącu przygotować odwołać podróż na 19 godzin przed wylotem?

Zapamiętam,że stoję w rozkroku, każdą stopą w innej łódce,a woda faluje.
A ja staram się utrzymać równowagę za wszelką cenę,bo nie umiem pływać.


piątek, 9 września 2011

Let's face the truth!

Moja zabawa w chowanego z rzeczywistością zdała się na nic, więc czas się z nią oswoić.
Jestem poturbowana przez zmiany dotyczące mojej podróży.
Co dotarłam na ostatni stopień przed półpiętrem "Względny spokój" to schody nagle zaczynały się sypać.
Albo piętrzyć.
Sama nie wiem co bardziej obrazowe.

W tej chwili skupiam się na tym, że zatrzymam się w luksusowym hotelu i że jest szansa na spotkanie znajomej twarzy, a nawet dwóch.

A rozbiła mnie drobny mak jakże światowa sieć T-mobile informując jak poniżej:



Przecież wybrałam Południową, nie Północną! >.<

piątek, 2 września 2011

Zaprojektowane.

Tekst tworzę w głowie i układam pod nim zdjęcia. Potem snapshot, co by utrwalić wszystko w pamięci. Wyryć w tyle czaszki, wykroić i wpuścić w hipertekst, niech żyje.
Bo inaczej wspomnienie nie będzie pełnowartościowe.

A nie powstanie nic, nie opiszę nic z Wrocławia. Z planami tak bywa.
A może już nie umiem.

Za mocno stoję na ziemi, zdecydowanie za mocno, by móc się cieszyć.
Dlatego zamiast pełni szczęścia jest szczęście w koralikach, które przyjemnie ciążą w dłoni. Pasują do kieszeni.

Dziękuję. Za Scrabble do 2.00, i lody o północy. Za tosty nad ranem,a przed snem jeszcze. Za drobną blondynkę wiarygodnie grającą barczystego mężczyznę. Za Feist i Lykke Li. Za łamany niemiecki i "Panią Kasię".




poniedziałek, 29 sierpnia 2011

Girls and boys

Wymiana wiadomości z moją siostrą:

K.: Alex w "The Universal" jest piękny.
I.: (...) a Alex jest cokolwiek biszny
K.: Cokolwiek poproszę obu panów na ul. M. ^^
I.: Myślę,że po ilości przesyłek do Ciebie listowego już nic nie zdziwi.

So-damn-true!

Ale proszę się nie dziwić - w końcu o Alexie James'ie i Damonie Alabarn'ie mowa:


"The Universal", 1995



Glastonbury, 2009






czwartek, 25 sierpnia 2011

June ~ Julia

Doprawdy nie wiem jak to możliwe, ale nie wspomniałam jeszcze słowem o Julii Marcell? Weirdo, weirdo..

W każdym razie kolejnym "światełkiem w tunelu" jest koncert Julii w Bluenocie,
8.października. Absolutnie nie mogę się doczekać nowego materiału.

Uwielbiam ją i jej zespół w wersji live, zwłaszcza po ostatnich koncertach.
Ewoluowała z dziewczynki od skrzypiec i pianina, jaką poznałam 4 lata temu i teraz uwielbiam ją za nowoczesne brzmienia, charyzmę oraz nowy image.
Zmianie nie uległa jej muzykalność, świetne teksty i to.."coś",czego nie potrafię ubrać w słowa.

Dzięki niej poznałam Reginę Spektor, a to też jest sporym plusem.

Z przyjemnością oglądam zdjęcia z tegorocznego Haldernpop festival, na którym Julia i zespół wystąpili z materiałem z nadchodzącego albumu "June". Patent z paskiem z kolorowych wstążeczek uważam za absolutnie genialny.

Zdjęcia udostępnił Oliver Peel Thank you so much!










wtorek, 23 sierpnia 2011

Keep calm

Czuję, że jeśli przed trzydziestką nie zejdę na zawał serca to na nerwicę natręctw lub inne wrzody żołądka na pewno.
Dlatego też jak najszybciej powinnam zamienić się w mistrzynię zen, zna ktoś magiczne zaklęcie? Jakiś przewodnik duchowy szuka może podopiecznych?

Koncentruję swoje myśli na weekendzie, wizualizuję już sobie stolik i kawę w Wydawnictwie, które zaskoczy mnie z pewnością dobrym brzmieniem.

W dzieciństwie wierzyłam, że gdy zakryję sobie oczy to nikt nie będzie mnie widział.
(Prawdopodobnie już wtedy opowiadałam się za równouprawnieniem - ja nie widzę Ciebie to Ty nie możesz widzieć mnie). Próbuję przełożyć to dorosłe życie ignorując tematy, które mnie niepokoją.
Nie widzę, nie słyszę, nie mówię, tak właściwie to mnie tu wcale nie ma.
(Jest tylko hologram, jak na pierwszych koncertach Gorillaz).

W tym momencie powinnam poczęstować wszystkich przyjemny dźwiękami.
Ależ proszę, proszę bardzo:





poniedziałek, 22 sierpnia 2011

Just keep me where the light is


Weekend apatyczny, "spędzony" z Johnem M. zakończył się słonecznym poniedziałkiem i dobrą wiadomością.
Po pierwsze - wolny piątek, który pozwoli mi wybrać się do Wrocławia.
I gdyby tego było mało - weekend z Patty i Mają Allure!

Ale wisienką na torcie została przesyłka z Podlasia słodko-podręczna i po prostu piękna!






Dziękuję!


piątek, 19 sierpnia 2011

What I like about you

Absolutnie uwielbiam zdolność mojej siostry do zarażania mnie dźwiękami - wyjątkowo godnymi dźwiękami.

Tym razem Sir Damon Albarn i utwór z jego opery "Dr.Dee":







* offtop: Jak można wyglądać tak absolutnie dobrze w wieku 43 lat?





czwartek, 4 sierpnia 2011

Porozmawiajmy o głupocie

"Głupia jesteś!" - usłyszałam dziś kilkakrotnie. I histeria przerodziła się w zbuntowaną złość.
Bo od kiedy to mainstream jest poważany? Muszę być taka jak wszyscy? A nie muszę!
[Tu, spodziewane, poparcie ze strony widowni]

Wcale a wcale nie muszę chcieć lecieć na drugi koniec świata, kiedy to samego latania się boję, a co dopiero azjatyckiego klimatu, kuchni i generalnie wszystkiego co nieoswojone.
[Publiczność się waha co do swoich odczuć..]

Otwieram nowy numer "Zwierciadła", w oczy rzuca się cytat z Marka Twaina:
Za dwadzieścia lat będziesz bardziej żałował tego, czego nie zrobiłeś, niż tego, co zrobiłeś.
Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań.
Złap w żagle pomyślne wiatry.
Podróżuj (sic!), śnij, odkrywaj.
No to co, za miesiąc Seul.
Ale,że co? Że praca magisterska musi "się" napisać i "się" obronić?
Ależ dziewczyno, tu chodzi o Twoją karierę!

[Jęk zawodu ze strony widowni, którą zdążyła wycofać głosy poparcia wobec bohaterki monodramu. Kurtyna opada.
Z hukiem.]


środa, 3 sierpnia 2011

Guess what!

Dokonałam odkrycia i z góry uprzedzam,że jest ono błyskotliwe i porażające:



Niedotrzymywanie słowa wiąże się z rozczarowaniem.

Ludzie nie dotrzymują słowa.

W związku z tym kontakty międzyludzkie wiążą się z częstym uczuciem rozczarowania.



Wniosek:
Nie jestem aspołeczna.
Jestem rozsądna.



Je suis déjà partie

Niedopatrzenie z mojej strony ogromne - jak mogłam nie zauważyć tego nagrania wcześniej?




niedziela, 31 lipca 2011

Get skinny or die




Rozważam zamówienie koszulki z napisem "I used to be skinny. I really did".
Obok mnie leżą jeansy w rozmiarze 34 i jawnie ze mnie drwią.
Gdyby mogły, spojrzałyby na mnie pełnym politowania wzrokiem.


czwartek, 28 lipca 2011

I told you


Nie chciałam pisać o Amy, bo teraz piszą o niej "wszyscy".
Ale właściwie..dlaczego nie miałabym tego robić?
Przecież też zanurzyłam się w jej twórczości, na całkiem długi czas, która efektem domina doprowadziła do innych dźwięków.
I dziś, może ckliwie symbolicznie, noszę pamiątkę z tamtego czasu - koszulkę z jej portretem.



W ostatnim wydaniu "Wysokich Obcasów" w ramach cyklu porównującego różne, choć podobne, oblicza muzyki zestawiono Amy z Billie Holiday. Autorka wspomina instalację Marco Perego zatytułowaną "The only good rockstar is a dead rockstar", którą wzbudzał kontrowersje w 2008 roku, a tekst puentuje słowami "Winehouse, duchowa wnuczka Lady Day, wciąż żyje".
Tekst ukazał się w sobotę, 23. lipca.
W dniu, w którym znaleziono Amy martwą.

Uważam,że to strasznie przykre, że ze wszystkich gwiazd "na krawędzi" to właśnie ona nie dostała dosyć wsparcia, by zwalczyć własne demony.

środa, 27 lipca 2011

Różne ładne rzeczy

Słoń (a właściwie słonica) zdobiąca tytuł poprzedniego posta nie zagościła już pod nim, co niniejszym nadrabiam:



Parafrazując kinowy klasyk: "słoń czyj jest każdy widzi",ale gdyby ktoś udawał,że jednak nie to jest to dzieło The One and Only Mai Allure

Wysyp zdjęć różnych, wciąż krakowskich, mi się zamarzył,ot co.



Gruzińskie Chaczapuri, tu akurat na ul. Siennej 4


Naleweczki u Szambelana, ul.Bracka 2


Mydła, mydełka i..



..olejek arganowy, czyli Mydlarnia św. Franciszka przy ul.Gołębiej



Krakowskie Coffee Heaven


Cafe Botanica, ul. Bracka 9


"Anielska" Cukiernia Starowicz, ul. Stradom 7


I teraz zagwozdka: jakim hasłem promuje się Kraków?
Czy może miasto zna swoją wartość na tyle, że nie musi udawać centrum Know-how* czy innego "meeting place"?

wtorek, 26 lipca 2011

Zakochani widzą słonie

Wyrwać z tygodnia dzień lub dwa, a siebie z korporacyjnej rutyny to przyjemność,którą sobie zafundowałam kilka dni temu.
Moimi ukochanymi liniami kolejowymi - polskimi zresztą - wybrałam się do Krakowa z założeniem: 2 dni (ok,2 i 3/4) na spełnianie własnych zachcianek przy minimalnym zużyciu energii.

Mission: accomplished.

I tak, owszem, znów będę się zachwycać miejscami i smakami. Zwiedzanie zaplecza handlowo-gastronomicznego to moja ulubiona dziedzina turystyki.

Wrocław ma Wydawnictwo, a Kraków - z właściwą sobie tajemniczą aurą - BONA Książka i kawa . Oczarował mnie wystrój, a wrażenia spotęgowały bibliofilskie cuda nad cudami. (Za pewną purpurową 1500-stronicową "perełką" chodziłam dwa dni,ale o tym innym postem).
Zmysły bawią się w takim miejscu świetnie, a umysł odpoczywa..






Tajemnicą nie jest absolutnie moja słabość do muffinek, która objawiła się piskiem na widok szyldu Cupcake Corner - apetycznego jak cała zawartość witryny wraz z wystrojem. Zaprawdę powiadam - dobry muffin nie jest zły! A kogo mdli na samą myśl o waniliowym kremie może skusi pełnowartościowa muffinka z jajkiem czy inną szynką.






Przyznam, że w planach był jeszcze jeden punkt..maleńki taki..
Dawno, dawno temu przeczytałam o Tubanie. Pewien sprytny Pan stworzył magiczną recepturę płynu do baniek mydlanych, które nie rozpryskiwały w powietrzu,a potrafiły się odbijać niczym piłeczki. Oparł na owym płynie swój biznes i -nie,nie! wcale nie zbańczył! - odniósł sukces.
Trzy mikrosklepy w Krakowie, sklep internetowy z możliwością wypożyczenia "wytwornic baniek mydlanych", a teraz także T-mobile'owe bańki, oto co Tuban osiągnął (jak dotąd). Jako (samozwańcza) ambasadorka baniek musiałam odwiedzić choć jeden sklep (ostatecznie dwa), wzbogacić się o nową buteleczkę i..dać się zamknąć w wielkiej bańce!





Ciąg dalszy nastąpi. W swoim czasie :)