K.: Alex w "The Universal" jest piękny. I.: (...) a Alex jest cokolwiek biszny K.: Cokolwiek poproszę obu panów na ul. M. ^^ I.: Myślę,że po ilości przesyłek do Ciebie listowego już nic nie zdziwi.
So-damn-true!
Ale proszę się nie dziwić - w końcu o Alexie James'ie i Damonie Alabarn'ie mowa:
Doprawdy nie wiem jak to możliwe, ale nie wspomniałam jeszcze słowem o Julii Marcell? Weirdo, weirdo..
W każdym razie kolejnym "światełkiem w tunelu" jest koncert Julii w Bluenocie,
8.października. Absolutnie nie mogę się doczekać nowego materiału.
Uwielbiam ją i jej zespół w wersji live, zwłaszcza po ostatnich koncertach.
Ewoluowała z dziewczynki od skrzypiec i pianina, jaką poznałam 4 lata temu i teraz uwielbiam ją za nowoczesne brzmienia, charyzmę oraz nowy image.
Zmianie nie uległa jej muzykalność, świetne teksty i to.."coś",czego nie potrafię ubrać w słowa.
Dzięki niej poznałam Reginę Spektor, a to też jest sporym plusem.
Z przyjemnością oglądam zdjęcia z tegorocznego Haldernpop festival, na którym Julia i zespół wystąpili z materiałem z nadchodzącego albumu "June". Patent z paskiem z kolorowych wstążeczek uważam za absolutnie genialny.
Czuję, że jeśli przed trzydziestką nie zejdę na zawał serca to na nerwicę natręctw lub inne wrzody żołądka na pewno. Dlatego też jak najszybciej powinnam zamienić się w mistrzynię zen, zna ktoś magiczne zaklęcie? Jakiś przewodnik duchowy szuka może podopiecznych?
Koncentruję swoje myśli na weekendzie, wizualizuję już sobie stolik i kawę w Wydawnictwie, które zaskoczy mnie z pewnością dobrym brzmieniem.
W dzieciństwie wierzyłam, że gdy zakryję sobie oczy to nikt nie będzie mnie widział. (Prawdopodobnie już wtedy opowiadałam się za równouprawnieniem - ja nie widzę Ciebie to Ty nie możesz widzieć mnie). Próbuję przełożyć to dorosłe życie ignorując tematy, które mnie niepokoją. Nie widzę, nie słyszę, nie mówię, tak właściwie to mnie tu wcale nie ma. (Jest tylko hologram, jak na pierwszych koncertach Gorillaz).
W tym momencie powinnam poczęstować wszystkich przyjemny dźwiękami. Ależ proszę, proszę bardzo:
Weekend apatyczny, "spędzony" z Johnem M. zakończył się słonecznym poniedziałkiem i dobrą wiadomością.
Po pierwsze - wolny piątek, który pozwoli mi wybrać się do Wrocławia.
I gdyby tego było mało - weekend z Patty i Mają Allure!
Ale wisienką na torcie została przesyłka z Podlasia słodko-podręczna i po prostu piękna!
"Głupia jesteś!" - usłyszałam dziś kilkakrotnie. I histeria przerodziła się w zbuntowaną złość. Bo od kiedy to mainstream jest poważany? Muszę być taka jak wszyscy? A nie muszę! [Tu, spodziewane, poparcie ze strony widowni]
Wcale a wcale nie muszę chcieć lecieć na drugi koniec świata, kiedy to samego latania się boję, a co dopiero azjatyckiego klimatu, kuchni i generalnie wszystkiego co nieoswojone. [Publiczność się waha co do swoich odczuć..]
Otwieram nowy numer "Zwierciadła", w oczy rzuca się cytat z Marka Twaina: Za dwadzieścia lat będziesz bardziej żałował tego, czego nie zrobiłeś, niż tego, co zrobiłeś.
Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślne wiatry. Podróżuj (sic!), śnij, odkrywaj.
No to co, za miesiąc Seul. Ale,że co? Że praca magisterska musi "się" napisać i "się" obronić? Ależ dziewczyno, tu chodzi o Twoją karierę!
[Jęk zawodu ze strony widowni, którą zdążyła wycofać głosy poparcia wobec bohaterki monodramu. Kurtyna opada. Z hukiem.]