sobota, 17 września 2011

Najdłuższa podróż z najkrótszych

Doprawdy nie ma się co rozpisywać, wylewać żółci i łzawie zawodzić.
Przecież sama powtarzam: nie przywiązuj się do miejsc, ludzi i pomysłów.
Bo ulegają zmianie.

Ale,żeby po miesiącu przygotować odwołać podróż na 19 godzin przed wylotem?

Zapamiętam,że stoję w rozkroku, każdą stopą w innej łódce,a woda faluje.
A ja staram się utrzymać równowagę za wszelką cenę,bo nie umiem pływać.


4 komentarze:

  1. Jak można odwołać, pewnie tak ważny lot?? Coś pisałaś, że praca się sama nie napisze?! Pewnie już gotowa, skoro zamierzałaś wylecieć w tak cudowne miejsce....

    OdpowiedzUsuń
  2. nie przywiązuję się ani do miejsc, ani do ludzi, ale nie nauczyłam się jeszcze jednej rzeczy: nie planować - może czasami rozczarowanie byłoby mniejsze?

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest wręcz odwrotnie - praca zeszła na dalszy plan.
    Ale teraz po żongluję priorytetami ponownie, jak tylko frustracja ze mnie zejdzie -.-'

    OdpowiedzUsuń
  4. @Ven: powinnam popracować nad tym ostatnim,ale lubię mieć się na czym oprzeć,chociaż odrobinę stabilizacji.
    Co,jak widać jest, jest so not 21st century.

    OdpowiedzUsuń