wtorek, 20 grudnia 2011

Nie wierzę w życie pozaradiowe

Sprawiłam sobie prezent, z okazji braku okazji. To jeszcze nie jest kupowanie kompulsywne, ale balansuję na granicy.

Otóż, lubię łagodność Marka Niedźwiedzkiego, jego brzmienie i aparycję,a teraz chciałam polubić tekst.

I już. Polubiłam.

Kiedy wracam do listów z dzieciństwa, nachodzi mnie refleksja: ja się przez te 50 lat nie zmieniłem. Całe życie zmieniałem skorupy, dbając jednak o to,by zawsze pozostać w kokonie. Potrzebowałem ludzi, ale zawsze zachowywałem dystans. Najbardziej spełniające relacje to te zbudowane na odległość (...).
Lubię moderować, mieć poczucie,że zaraz mogę zniknąć.
Lubię być niewidzialny, nieuchwytny. Łatwiej utrafić pluszaka na strzelnicy w lunaparku, niż usłyszeć mój głos w słuchawce telefonu.


2 komentarze:

  1. a ja nie lubię dystansu, a zazwyczaj trzymam ludzi z dala od siebie

    OdpowiedzUsuń
  2. O ironio.
    Niedźwiedzki pisze,że to nie on wybrał samotność,a samotność wybrała jego,więc ją oswoił.
    Przekładam to na dystans.

    OdpowiedzUsuń