czwartek, 2 sierpnia 2012

Currently


I'm crying myself to sleep.
Wishing "all of this" to be over.
Somebody pinch me.


7 komentarzy:

  1. Pinch - to wake me up from the nightmare I got stuck in.

    /Punch? Seriously? Brutalnie..

    OdpowiedzUsuń
  2. Just asked.
    I wanted to make sure.
    After all, everyone has a fetish.

    But good to know, that "punch" is not in your taste.

    OdpowiedzUsuń
  3. jako przedstawiciel męskiego półświatka - faktycznie jesteśmy przewidywalni. Czasami nie lubię być "trafny", ale życie składa się z tych cholernych doświadczeń, których nie sposób wyodrębnić. Nawet jeżeli je chowasz do szafy, odkładasz na bok, przykrywasz stertą innych - i tak wiesz że są i mówią do Ciebie. Niekiedy słusznie, innym razem się mylą.

    To tak odnośnie "wiosna, lato, jesień, zima..."

    OdpowiedzUsuń
  4. Zauważyłam nawiązanie, sensowne. Nie myl trafności z przewidywalnością.
    Doceniam nadawanie odpowiednich nazw danym sytuacjom.
    Problem nienazwany nie istnieje, ale bezimiennego potwora bez materii trudniej ominąć.

    Pisz, zachęcam.

    OdpowiedzUsuń
  5. To w pewnym sensie definiuje nas jako ludzi, nadajemy nazwy. To takie boskie. Mniej lub bardziej świadomie zbliżamy się do stwórców. Tych dawnych i tych jeszcze nie wymyślonych, nienazwanych. To zabawne, nadajemy nazwy nawet Bogom, od których pierwotnie tę zdolność czerpiemy. Ale taka nasza natura, musimy, lubimy jak coś się jakoś nazywa. Jak można podejść i się przedstawić, jak można przypisać nazwie uśmiech, gniew, smutek, radość, orgazm, śmierć - i nadać temu imię. Określić wszystko zbiorem.

    Nazewnictwo jest potrzebne i żadna anarchia tego nie zmieni, w końcu ona też potrzebuje nazwy by być zapamiętaną. A pamięć, o nią przecież chodzi, by ktoś nas pamiętał, by ktoś nas "miał" - lub bez cudzysłowie.

    Boimy się tego co obce, uciekamy przed tym czego nie znamy jednocześnie pragnąc to poznać - stąd nadajemy nazwy, by zrozumieć, by wiedzieć czego się bać a czego nie. Zachowujemy się jak przestraszone zwierzę w dżungli, które stawia pierwsze kroki bez rodziców. I znów nazwa. Koniec końców na początku było słowo, ale czym jest słowo?

    Wszystkim, niczym, potęgą.

    Filozoficzny się zrobiłem na wieczór.

    I fakt, bezimiennych boimy się bardziej. Urastają do rangi przedwiecznych, choćby dopiero co się narodzili.

    OdpowiedzUsuń
  6. Faktycznie, temat podszedł Ci pod..palce. Aż nie mam odwagi niczego dodać, wszystko został powiedziane :)

    OdpowiedzUsuń