wtorek, 23 sierpnia 2011

Keep calm

Czuję, że jeśli przed trzydziestką nie zejdę na zawał serca to na nerwicę natręctw lub inne wrzody żołądka na pewno.
Dlatego też jak najszybciej powinnam zamienić się w mistrzynię zen, zna ktoś magiczne zaklęcie? Jakiś przewodnik duchowy szuka może podopiecznych?

Koncentruję swoje myśli na weekendzie, wizualizuję już sobie stolik i kawę w Wydawnictwie, które zaskoczy mnie z pewnością dobrym brzmieniem.

W dzieciństwie wierzyłam, że gdy zakryję sobie oczy to nikt nie będzie mnie widział.
(Prawdopodobnie już wtedy opowiadałam się za równouprawnieniem - ja nie widzę Ciebie to Ty nie możesz widzieć mnie). Próbuję przełożyć to dorosłe życie ignorując tematy, które mnie niepokoją.
Nie widzę, nie słyszę, nie mówię, tak właściwie to mnie tu wcale nie ma.
(Jest tylko hologram, jak na pierwszych koncertach Gorillaz).

W tym momencie powinnam poczęstować wszystkich przyjemny dźwiękami.
Ależ proszę, proszę bardzo:





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz