piątek, 13 maja 2011

Oh God, my chance has come at last*






Może i nie wiem czego chce, ale wiem,że nie chcę tego-co-powinnam.

Ale oj,chyba wiem!
Chcę czekolady. Białej gorącej czekolady.
Bo zimno.









Aha,a dzień urodzin ekhmekhm-tych miałam przefantastyczny.







* Tytuł ma się nijak do zamieszczonej pod nim treści; autorka po prostu znów słucha The Smiths
THE SMITHS-THERE IS A LIGHT THAT NEVER GOES OUT


1 komentarz:

  1. Marzenie o tym, o-czym-się-powinno-marzyć, nie jest marzeniem, tylko pozwalaniem na upupianie się i przyprawianie sobie gęby.
    A Twoja filigranowa buzia nie potrzebuje jakiejś tam gęby!

    P.S.Jeśli da radę białą czekoladę zamienić na kawę, to ja się na to piszę!

    OdpowiedzUsuń