sobota, 3 marca 2012

Stars, planes and circles


Wyśniłam sobie sen. Zero dram, schiz, zupełnie nowy wzór.
Pomijam kilka przypadkowych osób, ale skupiłam się na zapamiętaniu tej jednej.
Nie zirytował mnie nawet brak snu od godziny 7:53, doprawdy było ok.
Wobec czego nie dosypiam w dźwiękach Kasabian i chyba wyrabiam sobie nową stałość.

Poprzecinałam sobie palce, mam szramy,ale nie takie męskie, tylko jak po spotkaniu z agresywnym kotem, albo szkłem. Nie lubię blizn i tym podobnych klimatów jeśli nie dodają charyzmy / uroku.
Nadal cieszy mnie słońce, choć bez jakiegoś hurraoptymizmu, za co serdecznie dziękuję bardzo świetnemu koledze.
Poza tym, mam w głowie milion tekstów, kilka obrazów i mało mało czasu. Nie wpisuję się w kalendarz, mylę daty i logistycznie słabnę. Oraz, jestem młoda, nieokrzesana, rzetelna i bezczelna.
Mon Dieu!


2 komentarze: