poniedziałek, 11 lipca 2011

Oh yes,we love

Bywanie we Wrocławiu staje się ostatnio dość regularnie - wizyty wypadają co 4 miesiące, całkiem naturalnie.

Niczym w bollywoodzkiej produkcji czasem było słońce,czasem padał deszcz,ale to wciąż Wrocław, right? Bańki na warunki atmosferyczne nie narzekały..

Wydawnictwo chwyciło mnie za serce Damienem Rice i.. Nouvelle Vague! Prawdopodobnie jest to czysty zbieg okoliczności i moja sugestia ( o tu) nie miała żadnego wpływu na wybór nowej playlisty, ale i tak mam zamiar cieszyć się z tej zmiany ogromnie. Do lipcowego zachwytu dołączyła perfekcyjna latte, a jako kuriozum "Gazeta Męska" :




Na gastronomiczną mapę Wrocławia może trafić "La Camera" w Arkadach, siostra-bliźniaczka poznańskiego Piccolino. Wystrój, sałatka i pizza made my day:



Nie jest to blog gastronomiczny, ani też ze mnie żadna Nigella, jednak nie mogę nie napisać o ostatnim odkryciu wrocławskim - Blt&Flatbreads. Pyszne burgery w iście amerykańskim stylu, do tego kusząco wyglądające "sałatki na podpłomykach" i "stół dla singli" - tak w skrócie wygląda to miejsce.
A jak smakuje najlepiej sprawdzić samemu.



Żeby jednak nie pisać wyłącznie o smakach, napiszę o miejscach. A konkretnie o Miejscu. Jestem absolutną fanką lekko infantylnej kreski artystów wydawnictwa Ilustris (dla niewtajemniczonych szczegóły tu ).
Zupełnym przypadkiem trafiłam do galerii Miejsce przy ul.Odrzańskiej 8/1a wypełnione od podłogi aż po sufit fotoboardami, kubkami, kartkami, karnetami, kalendarzami z grafikami Ilustris właśnie. Dopiero przy drugiej wizycie odkryłam schodki prowadzące na patio i minimenu z ciastem migdałowym. Jestem pewna, że będą tam zaglądać przy każdej możliwej okazji i życzę sama sobie,aby było ich jak najwięcej.
Nie poczyniłam zdjęć w środku (żałuję!),ale poniżej niedoskonałe fotografie doskonałej wizytówki Miejsca:



A na koniec dowód niezbity na podróż baniek po Wrocławiu:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz